fot.archiwum prywatne
bilgorajska.pl - Jowita, jesteś młodą, kreatywną osobą. Cały czas się rozwijasz, realizujesz swoje marzenia. Obecnie jesteś na II roku w Szkole Teatralnej. Aktorstwo to Twoja pasja?
Jowita Stępniak - Przeczuwałam to przed rozpoczęciem studiów. Czuję dzisiaj i mam głęboką nadzieję, że będę czuła przez długie, długie lata. Gdyby aktorstwo nie było moją pasją i nie chciałabym związać z nim swojej przyszłości zawodowej, już dawno uciekłabym ze szkoły. Praca nad rolą jest przedziwnym zjawiskiem tworzenia czegoś z niczego. Reżyser wybiera materiał tekstowy, który chce zainscenizować, stawia przed nim aktora i rozpoczyna się wspaniały proces kreacji. Okazuje się, że z pomocą ludzi odpowiedzialnych za scenografię, kostiumy, charakteryzację, światło i muzykę jesteśmy w stanie stworzyć sobie najbardziej abstrakcyjną wizję świata. Szalenie szybki rozwój technologiczny doprowadził do tego, że twórcy mają dziś naprawdę niewiele ograniczeń. Sztuka cały czas zaskakuje. Wobec tych wszystkich emocji, jakie towarzyszą sztuce aktorskiej, słowo "pasja" wydaje się niewystarczające.
Mówi się, że studiowanie na Akademii Teatralnej to szkoła życia. Zgadzasz się z tą opinią?
Czy szkoła życia... Nauka na Akademii Teatralnej jest bardzo specyficzna. Zaczynamy pracę rano, kończymy późnymi wieczorami. Po zajęciach programowych zostajemy na uczelni żeby zrobić próby, "ustabilizować" materiał, nad którym pracujemy z Profesorami, przygotować nowe propozycje, dopracować detale. Często jest tak, że od poniedziałku do piątku "przepadamy". "Pojawiamy się" dopiero w soboty po 15.00, po zakończeniu zajęć. Niedziela z zasady powinna być dniem wolnym, ale w związku z tym, że wtedy wszyscy mamy czas, okazuje się, że to idealny moment żeby się spotkać, zrobić przelotki scen i pomyśleć nad dialogami... Taki tryb pracy wymaga od studenta ogromnej samodyscypliny, ale spędzanie całych dni w szkole, to taka obowiązkowa przyjemność. Staramy się nie narzekać. Poza tym w Akademii na każdym kroku można spotkać niesamowite osobowości. Przy tak szalonej różnicy temperamentów i charakterów powstaje zupełnie nowa sztuka: sztuka porozumiewania się z drugim człowiekiem. W trakcie tysiąca przebytych rozmów i dochodzeniu do pewnych ustaleń młody adept sztuki aktorskiej zaskakująco szybko się kształtuje. Dodatkowo trzeba pamiętać o elementach kreacji... Nasza wyobraźnia musi działać w wielu przeróżnych kierunkach. Mam dopiero 21 lat, a scenicznie przeżyłam już (chociaż właściwiej byłoby powiedzieć: próbowałam przeżyć) śmierć ojca, ciążę, związki, rozstania i inne bardzo ciężkie i wymagające psychicznie stany. Po przez pracę nad takim materiałem szybciej dojrzewamy. Jeśli spojrzeć na to pod tym kątem, studiowanie na Akademii Teatralnej faktycznie jest szkołą życia.
Skąd czerpiesz inspiracje i w jaki sposób przegotowujesz się do wyznaczonej roli?
Myślę, że ja wciąż jeszcze jestem na etapie poszukiwania sposobu na tworzenie postaci. Nigdy nie doszłam do poziomu choćby minimalnego zadowolenia z tego, co robię. Obserwuję w teatrze swoich Profesorów, starszych kolegów i jestem zachwycona tym, co potrafią zrobić ze swoim ciałem i głosem. Fascynuje mnie to jak niesamowicie działa ich wyobraźnia. Oni biegną przez świat, który wspólnie z reżyserem tworzą, a ja gdzieś tam w tyle zasuwam z chodzikiem, a i tak bez przerwy się przewracam. Także na razie zajmuję się podglądaniem i próbuję pewne rzeczy na siebie przełożyć. Z pewnością największa i najbardziej owocna praca odbywa się na zajęciach, kiedy Profesor obserwuje nasze zmagania, daje wskazówki, naprowadza, motywuje do poszukiwań, zmusza do myślenia. Jestem w tej komfortowej sytuacji, że dostałam szansę kształcenia się w rewelacyjnych warunkach, z rewelacyjną kadrą, w grupie rewelacyjnych, młodych ludzi. Oni mnie inspirują!!!
Czy bierzesz już udział w castingach, przesłuchaniach?
W listopadzie 2012 roku podjęłam współpracę z jedną z warszawskich agencji aktorskich. Jeśli coś się dzieje, dziewczyny z agencji dzwonią do mnie, informują o terminach zdjęć próbnych, a ja w zależności od dyspozycyjności, albo biorę udział w przesłuchaniach, albo nie. Byłam na kilku takich spotkaniach, ale myślę, że przyszłość przyniesie ich jeszcze setki, także na razie nie ma o czym rozmawiać.
Co uważasz za swój największy, do tej pory, sukces zawodowy?
Jestem dopiero na II roku studiów i nigdy nie pracowałam w zawodzie. Nie zabrzmi to dobrze, ale jak na razie nie mam sukcesów zawodowych! Patrząc obiektywnie na sytuację, myślę, że przez najbliższe dwa lata mogę sobie jeszcze śmiało pozwolić na "bezrobocie". Na razie skupiam się na nauce i zdobywaniu warsztatu aktorskiego. Mam wspaniałych rodziców, którzy mi pomagają i dzięki ich wsparciu jestem w stanie spokojnie się rozwijać, bez presji, że coś muszę. A szkoła pochłania mnie na tyle, że nie mam wielkich marzeń o dodatkowych projektach, chociaż nie ukrywam, że miło by było dostać jakieś potwierdzenie tego co robię, w postaci jakiegoś angażu.
Przez kilka lat należałaś do podstawowego składu zespołu tańca współczesnego "Ada" w Biłgoraju. Czy zdobyte doświadczenia i umiejętności taneczne pomagają Ci w aktorstwie?
Zgadza się. Przez 10 lat należałam do grupy tanecznej "ADA", której instruktorką jest Pani Edyta Buczek. Pomijając już cały temat nabytej techniki tanecznej, zauważam, że moje ciało jest teraz bardzo dobrze przygotowane do wysiłku fizycznego. Czuję to doskonale podczas zajęć w szkole. Poza tym sprawność ruchowa, swoboda gestu i pamięć choreograficzna to bardzo cenne elementy warsztatu aktorskiego. Ale z "ADĄ" jest dłuższa historia... Bo prawda jest taka, że gdybym jako mały łepek nie pojawiła się na zajęciach u Pani Edyty, nie pojechałabym z grupą na spektakl Nigela Charnock'a "Happy", podczas którego pierwszy raz pojawiła się u mnie myśl: "A może ja też bym tak chciała?". Po prostu gdyby nie "ADA" i kilkuletnia działalność sceniczna z zespołem, prawdopodobnie cały temat aktorstwa by mnie sprytnie ominął. Jednak skoro już zaczęłam kombinować w tę stronę, dołączyłam w liceum do młodzieżowego teatru "Spontan". Zajęcia prowadzone przez Panią Asię Łukaszczyk utwierdziły mnie w przekonaniu, że połączenie słowa i ruchu na scenie sprawia mi ogromną frajdę. Do tego mieliśmy super grupę. Bardzo dobrze się razem bawiliśmy i nadal utrzymujemy ze sobą kontakt. No i właśnie na tych zajęciach dowiedziałam się, że istnieje taka uczelnia jak Akademia Teatralna, co okazało się bardzo cenną i przydatną informacją!!! Ale... Przygotowanie do egzaminów wstępnych na wydział aktorski to zupełnie inna bajka, niż to czym zajmowaliśmy się na zajęciach w MDK-u. I jakoś tak cudownie się stało, że spotkałam na swojej drodze Panią Alicję Jachiewicz-Szmidt, której zawdzięczam albo bardzo wiele, albo wszystko. Mam na myśli teraz przede wszystkim sukces podczas rekrutacji do Akademii Teatralnej. Dziesiątki wieczorów spędzonych z Panią Alicją w Nadrzeczu to zdecydowanie najważniejszy czas w moich, licealnych poszukiwaniach artystycznych. Podczas naszych wspólnych działań bardzo szybko okazało się, że nic nie umiem i że czeka mnie mnóstwo pracy. Ale sposób w jaki Pani Alicja podchodziła do analizy tekstów, do literatury i generalnie do wszystkiego bardzo mi imponował i motywował mnie do działania. Z pomocą Pani Alicji udało mi się wstępnie poukładać wszystko w głowie, poznać swoje słabe strony i wytrwać w naiwnym przekonaniu, że może coś się z tego aktorstwa udać. Od Pani Alicji nauczyłam się też, że trzeba postawić sobie cel i konsekwentnie do niego dążyć, a marzenia schować pod poduszkę, bo one same z siebie to nie zawsze tak chętnie chcą się spełniać.
Zdeterminowana, odważna, kreatywna - tymi słowami określiłabym Ciebie, jako jedną z nielicznych, które wybiły się ponad przeciętność.
Nie ma mowy o żadnym wybiciu się ponad przeciętność. Ja się realizuję. Tak samo realizują się moi znajomi, którzy są na uczelniach medycznych, studiują przedmioty ścisłe, są na prawie, ekonomii, politologii, AWF-ie i innych fantastycznych kierunkach, które ich kręcą! Moja recepta na sukces jest taka, żeby boksować do tego, co sprawia nam frajdę i w czym najlepiej się czujemy. Ja ogromnie cenię sobie ludzi z pasją. Nie musi to być absolutnie nic artystycznego. Uważam, że każde, nawet najbardziej pospolite zainteresowanie wybija nas ponad przeciętność. Mój przyszły zawód różni się od innych jedynie tym, że jest w założeniu trochę bardziej publiczny, no może charakterystyczny w pewien sposób. Ale w moim odczuciu nie ma w nim żadnego prestiżu. Jest tak samo trudny i wspaniały jak tysiące innych.
Jak widzisz swoją przyszłość za kilka lat?
Ja nie mam pomysłu na jutrzejszy obiad, gdzie tu szukać pomysłów na przyszłość za kilka lat... Ale skoro już takie pytanie się pojawiło, to dobrze byłoby na nie odpowiedzieć. Więc... Naiwnie wierzę w to, że cała praca jaką teraz wkładam w zdobywanie rzemiosła i wiele poświęceń, na które godzę się już od półtorej roku nauki w szkole, doprowadzą mnie po prostu do zatrudnienia w zawodzie. Odziedziczyłam po tacie wrodzonego farta, po mamie upartość osła, także jest szansa, że będzie dobrze. Optymalną radością i spełnieniem byłby dla mnie etat w teatrze, ale na razie to za wysokie progi na moje nogi, więc wróćmy na ziemię... A ze spraw przyziemnych dyskretnie zdradzę, że za kilka lat zamierzam być szczęśliwa! Myślę, że pomiędzy wszystkimi zawiłościami ten cel jest bardzo realny do osiągnięcia!
Na koniec pytanie odnośnie młodych ludzi, którzy tak jak Ty chcieliby profesjonalnie zajmować się aktorstwem. Co byś im poradziła? Jakie kroki należy podjąć, aby móc spróbować własnych sił w tym zawodzie?
Często koledzy, a nawet nieznajomi młodzi ludzie zadają mi tego typu pytania. Myślę, że przede wszystkim warto sobie uświadomić, czym tak naprawdę jest ten zawód i że kwiaty, nagrody, brawa, pieniądze, z którymi najczęściej jest kojarzony, to takie ludowe legendy... Człowiek, który jest świadom tego, co może się wydarzyć podczas trudnego procesu kształcenia, jest na egzaminach ciekawszy. Nie ukrywam, że selekcja jest duża. Do Akademii Teatralnej co roku zdaje około tysiąc czterysta osób, z czego na studia dostaje się garstka, bo zaledwie dwadzieścia. Chyba nie ma innej drogi jak tylko pracować na ciałem, nad wokalem, nad dykcją, nad wyobraźnią i nad tekstami... W ten sposób rzetelnie przygotowywać się do egzaminów wstępnych na wydział aktorski, podejść do nich raz, drugi, trzeci, czwarty, przy szczęściu zdać, rozpocząć studia, zderzyć się ze swoimi wyobrażeniami i zweryfikować w zgodzie ze sobą czy chcemy i damy radę w to brnąć, czy dziękujemy serdecznie Profesorom za komplet doświadczeń i wykreślamy się z listy studentów. Myślę, że najważniejsze jest powiedzenie sobie "TAK, CHCĘ TO ROBIĆ!", jeśli ktoś ma duże wątpliwości, ja bym raczej odradzała. Ale takie dylematy to już chyba wyższy stopień wtajemniczenia. Wszystkim którzy będą próbować zdawać do szkół aktorskich życzę powodzenia, trzymam kciuki i jak to się mówi... Połamania języków!
Dziękuję za rozmowę i życzę wielu sukcesów!