8 i 9 czerwca odbyły się serie Porsche Sixt Carrera Cup Deutschland na holenderskim torze Zandvoort Circuit. Karol startował w barwach teamu Bonk Motorsport. Kwalifikacje nie poszły najlepiej, teraz to po prostu ciężka praca nad poszczególnymi elementami technicznymi prowadzenia tego wymagającego samochodu, tym trudniejsza, że nie poprzedzona kosztownymi indywidualnymi treningami. W sobotnim wyścigu Karol przyjechał na 18. miejscu, lepiej układał się wyścig niedzielny, ale niestety doskonale radzący sobie wóz Karola, po wyprzedzeniu dwóch samochodów startujących przed nim, został uderzony i z powodu uszkodzenia geometrii podwozia nie mógł kontynuować doskonałej, agresywnej jazdy. Niemniej z tego weekendu młody biłgorajski kierowca był zadowolony, a jego team z satysfakcją omawiał zdobyte doświadczenia.
Tydzień (i zdany egzamin) później, 17 czerwca, w parze z Michałem Perelem na torze Nürburgring Karol wystartował w wyścigu Porsche Endurance Sports Cup Deutschland, tym razem w barwach zespołu Forch Racing by Atlas Ward. Nie było to łatwe zadanie, bo przed godzinnym, wyczerpującym wyścigiem Karol miał tylko 9 okrążeń jazd treningowych, co nie pozwoliło w wystarczający sposób zapoznać się z dawno nieodwiedzanym torem. Ten wyścig to wyzwanie zarówno kondycyjne, jak i taktyczne. Oszczędzanie opon, wybór właściwych pit stopów, w warunkach deszczowych wywindowały poziom trudności. Załoga Karol Kręt i Michał Perel zajęła 5. miejsce i choć pozostał pewien niedosyt, to Karol miał powody do świętowania. Pojechał bowiem na wyścig w podwójnej roli, był nie tylko kierowcą, ale też coachem zawodnika, który wygrał wyścig.
- Jako coach przygotowuję też często strategię wyjazdu dla podopiecznego. Przypominam mu o wszystkich procedurach typu docieranie nowych tarcz czy przygotowanie okrążenia kwalifikacyjnego. Podczas wyścigu jestem na radiu i przekazuję kierowcy wszystkie potrzebne informacje. Biorę wszystko na siebie, tak żeby zawodnik był skupiony tylko na prowadzeniu wozu i poprawianiu swoich błędów. Wymaga to doświadczenia i rozumienia, jak działa umysł kierowcy. Na przykład zauważyliśmy, że Mariusz za dużo myśli i żeby poprawić wyniki, wprowadziliśmy niestandardową rozgrzewkę, która nie pozwoliła mu skupić się na niczym innym i uwolniła głowę. Z boku wygląda, że nie jestem dosyć miły, ale taka praca, muszę wytykać błędy i mówić to bezpośrednio, bo nie ma czasu na owijanie w bawełnę. Jestem aktywnym zawodnikiem i sam wiem, co jest przydatne podczas jazdy i co warto mówić zawodnikowi przez radio. Jak słyszę czasem komunikację innych, to dziwię się, jak kierowca wytrzymuje w aucie, gdy ktoś mu gada do ucha przez pół okrążenia - relacjonuje Karol.
Niemal bezpośrednio po wyścigu, z ledwie jednym dniem przerwy w Warszawie, Karol pojechał na Węgry, gdzie na Hungaroringu w zespole Bonk Motorsport startował w kolejnych rundach Porsche Sixt Carrera Cup Deutschland. Chyba pierwszy raz od 2010 roku w czerwcu w okolicach Budapesztu spadł przedpołudniowy deszcz. W sobotnich kwalifikacjach przy prędkości 185 km/h opona slic lewego tylnego koła Porsche Karola złapała kontakt z wodą na poboczu. Rozbity wóz, kontrola medyczna - na szczęście nic się nie stało - nieukończone kwalifikacje i niestety przegrany heroiczny wyścig z czasem ekipy mechaników, by przygotować jakoś auto na sobotnią rundę.
- Było blisko - zabrakło raptem godziny, by doszczętnie zdawałoby się rozbite auto doprowadzić do formy na czas. Podziwiam moją ekipę, uderzyłem w ścianę z prędkością 150 km/h - mówi młody zawodnik.
Cudów nie było, cztery godziny nie wystarczyły i Karol musiał się zadowolić w sobotę rolą kibica. Za to w niedzielę, startujący z ostatniego miejsca na skutek nieukończonych kwalifikacji, sportowiec z Biłgoraja, w odczuwającym jeszcze skutki wypadku samochodzie, wyprzedził pięciu konkurentów. Karol jest coraz szybszy, a doświadczenie na torach rośnie w nieprawdopodobny sposób. Na szczęście ten wymagający, pełen wyścigów, pechowych zdarzeń i egzaminów czerwiec się kończy i zespół Karola Kręta z radością czeka na nowe wyzwania.