Pierwszy raz w delegacji z Biliny, położonej w Czechach, znalazła się pani dr Alina Jelinkowa, która chciała zobaczyć i porównać szpitale polskie z czeskimi.
- Chciałam zobaczyć jaki jest standard w szpitalach w Polsce. Mogę stwierdzić, że w Czechach jest odrobinę wyższy, ale poza tym wszystko działa podobnie - powiedziała dr Alina Jelinkowa.
Po szpitalu delegację oprowadzał prezes spółki Arion Szpitale, Karol Stpiczyński. Towarzyszył im wicestarosta Biłgorajski Stanisław Schodziński oraz opiekun grupy czeskiej w Biłgoraju Tadeusz Ferens. Gościom została zaprezentowana Izba Przyjęć, klika z oddziałów m.in. dziecięcy i wewnętrzny, a także laboratorium. Pierwszym, co zauważyli goście z Czech po wejściu do szpitala, był brak klimatyzacji. Okazuje się, ze klimatyzacja jest standardem w czeskich placówkach medycznych. Jako plus uznali, że za pobyt w szpitalu nie trzeba płacić. - W Czechach za każdą noc spędzoną w szpitalu pobierana jest opłata. I jest to dość duża kwota. Za wiele dodatkowych badań też trzeba płacić. Podoba nam się, że w Polsce pobyt w szpitalu i badania są całkowicie bezpłatne - stwierdził Josef Horáček, burmistrz Biliny.
Czechów w szpitalu bardzo zaskoczyły łóżka ustawione na korytarzu, czyli popularne w Polsce "dostawki". Prezes Stpiczyński tłumaczył, że są one potrzebne, gdy brakuje łóżek dla pacjentów w szpitalnych salach. - W Czechach czegoś takiego nie praktykujemy. Pacjenci przebywają tylko na wyznaczonych salach, nie kładzie się nikogo na korytarzu - stwierdza dr Jelinkowa.