- Jeśli wybory prezydenckie w Polsce odbędą się 10 maja, to powinniśmy wziąć w nich udział, czy pójść za radą Donalda Tuska i je zbojkotować?
- Szymon Hołownia: Szanuję Donalda Tuska, bo ostatnie 30-lecie nie wydało wielu polityków tej klasy. Jednak wysłuchawszy jego oświadczenia w sprawie wyborów mam wrażenie, że z daleka widzi nieostro. Wielokrotnie powtarzałem, że jeśli 7 maja okaże się, iż oszuści postawią na swoim i doprowadzą do majowych wyborów, jeśli rzeczywiście staniemy przed tak dramatycznymi wyborami, to będziemy te dylematy rozstrzygać. Dzisiaj naszym celem nie są defetystyczne deklaracje, a doprowadzenie wszelkimi prawnymi metodami do tego, aby wybory nie odbyły się 10 maja.
- Jak mamy do tego doprowadzić?
- Przez mobilizację, działania obywatelskie i prawne. Trwanie w ofensywie, a nie w defensywie, na którą liczy przeciwnik. Nie odpuszczajcie tych wyborów. Bo demobilizacja już dziś, to gwarantowane zwycięstwo Andrzeja Dudy w pierwszej turze. Dopóki jesteśmy zmobilizowani, dopóty jesteśmy dla nich wyjątkowo twardym orzechem do zgryzienia. Walczyć trzeba do końca.
- Kto dla Pana będzie najważniejszym sojusznikiem w tej walce?
- Kluczem są zaangażowani i aktywni obywatele. Tacy, którym nie jest wszystko jedno. A prosze mi wierzyć, jest nas większość. Poza tym samorządy, które najlepiej rozumieją obywateli, tu na miejscu. Znają problemy Biłgoraja, Chełma czy Hrubieszowa i nie pozwalają się wprzęgać w tę szaleńcza gre o kolejną kadencję dla prezydenta Dudy. Teraz w tej niebywale trudnej sytuacji pandemii, kiedy nie ma pieniędzy, nie ma podstawowego sprzętu ochrony osobistej dla medyków, nie ma testów robią wszystko co możliwe, żeby lokalne społeczności przetrwały te ciężkie czasy.Gdy patrzę na te oddolne inicjatywy samorządów i setek tysięcy obywateli utwierdzam się w przekonaniu, że Polska to wspaniały kraj wspaniałych ludzi.